Czasem dzwonię do Rozpuszczalnika.
A on uparł się niektóre rozmowy publikować (coś wspomina o armatach z zatoki Saint-Tropez).
Ostatecznie, dlaczego nie ?!


poniedziałek, 5 września 2011

Wybory. Partia z narodem. Partia in vitro, naród w gumie.

- Cześć Maurycy - szukam sobie krzesła.
Słuchawka zanosi się szlochem. Płacze Husia, żona mojego krewkiego przyjaciela.
- On powiedział, że jestem durna jak robak.
- Przecież... nie jesteś - ładuję w odpowiedź maksimum przekonania.
- Jest, jest - dochodzi do szamotaniny po drugiej stronie.. - Ona słucha mamci, a mamuśka Napieralskiego.
No to durna jest.

- A tak dokładniej? - pytam.
- Napieralski chce, żeby podatnik płacił za mokre figle.
- Za jakie figle! - słychać z trzeciego planu oburzoną Jebcię. - Za antykoncepcję i za in vitro.
- Jakby kurwa związku nie było! - zagłusza ją Maurycy.
Zaczynam być zdezorientowany.
- Stara chce, żebyśmy sobie coś dorobili in vitro, bo według niej, to przyjemnie jak państwo płaci. A na cholerę mi w szklance, jak nie potrzebuję.
- Ten temat mi podnosi ciśnienie - zaczynam...
- Za parę głosów te sukinsyny chcą dobić ZUS i napaskudzić w budżet państwa... - ani myśli czekać na koniec mojego zdrowotnego biuletynu Maurycy.
- Kto tam jeszcze w tym SLD i okolicach został? - mszczę się za przerwanie.
- Już ci wysyłam zbiorczy obrazek.


- Collage nieźle ci wyszedł - komplementuję przyjaciela. - Mordy razowe, próżne, beztroskie, bez śladu odpowiedzialności.
- Ile taniej byłoby, kurwa - drze się Maurycy - gdyby zamiast fundowania drogiej antykoncepcji, wprowadzili znaną, tanią i skuteczną na sto procent sterylizację męską. I żeby kurwa zaczęli od siebie.
- Znasz taką metodę?

- A jak! - bije ze słuchawki entuzjazm. Dla kierownictwa Sojuszu Lewicy Demokratycznej jak znalazł. Już ci wysyłam dokumentację w postaci rysunku technicznego.















Nie da się ukryć - dokumentacja wprawdzie zwięzła, ale wszystkie detale są i widać, że to będzie działać.



- Patrz, jak się licytują - hałasuje przyjaciel. - Potem ich przechwałki będą bezprzedmiotowe.
 



W istocie, widzę, jak Kwaśniewski przebija chełpliwego Kalisza, ale ten się nie daje i tak fantazjuje, że aż się poci.

- Co zaś się tyczy in vitro - traci hamulce estetyczne Maurycy, ale nie sprawność językową - to zamiast robić kupę rodzeństwa i, prócz jednego, wybijać co do nogi, to lepsza byłaby ta metoda.

Oglądam obrazek z osiągnięciem medycyny francuskiej.










Jakkolwiek metoda pachnie humanizmem i niskimi kosztami, to jednak coś mi w niej przeszkadza.
- Maurycy - mówię - koniec z wygłupami. Zdaje się, że ocieramy się o granicę...

Ale ze słuchawki dobiega intensywna cisza.
Husia może i durna jak robak, ale...
A zresztą!